niedziela, 12 sierpnia 2012

Sami i Sylwia


- Zapewne niewiele jest takich osób, które przyjechały do Krakowa z uwagi na Fina – żartuje Sami, gdy pytamy go jak trafił do Polski.


Było to tuz po ukończeniu ostatniego semestru studiów, który spędził na stypendium w Malezji. Powrót do Finlandii był jednak trudniejszy niż przypuszczał. Przyzwyczajony do poznawania ludzi z różnych stron świata Sami czuł, że to co ma dookoła siebie, co już dobrze zna, mu nie wystarcza. Zawiedziony brakiem wrażeń we własnym kraju dał się więc namówić swojemu koledze ze studiów Simo do przeprowadzki do Polski. Postanowił, na własnej skórze sprawdzić opowiadane przez kolegę historie o pięknych polskich dziewczynach i różnorodności wyrobów alkoholowych. Nie zawiódł się. Bez problemu znalazł pracę w międzynarodowej firmie, która rozbudowywała dział obsługujący fińskich klientów. W kilka dni udało mu się też znaleźć mieszkanie. Aklimatyzacją zajęła się natomiast „fińska mafia” jak nazywano wówczas grupkę Finów w firmie. Jednak jak sam twierdzi, nie ma dużych różnic między Finami a Polakami. Z Sylwią poznali się podczas imprezy na której ich wspólna znajoma świętowała obronę pracy magisterskiej.  W zasadzie to Sylwia pierwsza podeszła do niego. Zapytała go o zasłyszaną w radio fińską piosenkę i choć oboje jej szczerze nie lubili to pomogła im ona w przełamaniu pierwszych lodów. Od tego momentu zaczęli się do siebie zbliżać i coraz lepiej poznawać.

Są razem od roku i w trójkę z kotem Viiksi boy mieszkają na Bronowicach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz